piątek, 15 sierpnia 2008

Viva futbol!


W Warszawie zawód, w Poznaniu szał radości. Tak można skomentować wczorajsze pojedynki Legii i Lecha na arenie międzynarodowej. Meczu Wisły postanowiłem nie komentować, bo nawet nie ma co (chyba, że ładne akcje gospodarzy).


Pierwszy mecz jaki skomentuje to spotkanie Legii. Jest co komentować! I nie mam tutaj na myśli wspaniałej postawy Legionistów, a ich bezradność i brak pomysłu na grę.

O pierwszej połowie nawet nie ma co wspominać bo nie stała na wysokim poziomie. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że nie oddano żadnego celnego strzału na bramkę. W drugiej połowie piłkarze z Rosji zaczęli naciskać, grać agresywniej i to się opłaciło. Już w 53 minucie piłkarze Fk Moskwa mogli cieszyć się ze strzelonej bramki. Po centrze piłka przeleciała przez całe pole karne i zamykający akcje Edgaras Cesnauskis skierował piłkę do siatki gospodarzy. 10 minut później było już 2-0. Samedov bezlitośnie wykorzystał nieporozumienie stoperów Legii. Bramkę kontaktową zdobył Roger i dopiero wtedy Legia "przycisnęła". Niestety było już za późno. Z upływem czasu na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo, momentami miałem wrażenie, że sędzia nie panuje nad wydarzeniami na boisku. Warto wspomnieć też o zachowaniu kibiców Legii i o gościnnym potraktowaniu Rosjan. Krzyki pod adresem piłkarzy i trenera FK coraz dobiegały z trybun na których zasiadali kibice warszawskiego zespołu. Liczę na to, że UEFA wyciągnie konsekwencje z tego zachowania, ponieważ meczu piłkarskiego nie można mieszać z tym co aktualnie dzieje się w Gruzji.
Legia w tym spotkaniu zagrała bez charakteru, bez lidera i bez wiary w zwycięstwo. Legia pokazała, no właśnie co? Nic takiego co mogłoby zachwycić kibica piłkarskiego. Ciągle czekam na tą hiszpańską Legię, ale czy się doczekam? Czas pokaże.

Na Bułgarskiej jak zawsze panowała wspaniała atmosfera. Moim skromnym zdaniem, kibice Lecha to jedni z najlepszych kibiców w Polsce. Niesamowity doping, oprawa podczas każdego meczu, aż chce się grać i chyba ten doping uskrzydlił piłkarzy z Poznania.
W ostatniej notce narzekałem na grę Lecha i życzyłem odnalezieniu odpowiedniej filozofii gry, opatrzność szybko wypełniła moje modły bo piłkarze z Poznania pokazali ładny i skuteczny futbol. Na uznanie zasługuje cały zespół, ale najbardziej podobał mi się Sławomir Peszko, Semir Stilic i Robert Lewandowski. Peszko dryblował, celnie podawał strzelił nawet bramkę, bardzo mi się podobał mam nadzieje, że rozwinie się piłkarsko w Poznaniu bo za kilka lat może stanowić o sile polskiej kadry. Semir Stilic piłkarz o którego starał się podobno sam Arsene Wenger, a jak on się stara o jakiegoś juniora to słaby być nie może. Semir pokazał dziś kawał dobrego futbolu. Chociaż nie potrafił strzelić bramki i marnował tzw. "setki" to można wyróżnić go za kilka ładnych rajdów, za bardzo dobre podania no i za to "wstrzelenie" piłki w pole bramkowe, po którym piłkarz szwajcarskiego klubu strzelił samobója. Widać, że drzemie w nim ogromny potencjał. W przyszłości Lech może mieć z niego bardzo wiele pożytku. O Lewandowskim też wspominałem w ostatniej notce. Mój blogowy apel do Franza o wpuszczenie Roberta od pierwszych minut można powiedzieć, że przyniósł skutki. Lewandowski zagrał dobre spotkanie. Strzelił 2 gole, dobrze się zastawiał zaliczył asystę. Czego więcej można chcieć od napastnika?
6-0 to wynik, który zapewne działaczy, trenera, a przede wszystkim kibiców wprawił w ekstazę i miejmy nadzieje, że piłkarze Lecha częściej będą fundowali swoim fanom tego typu futbol.



Za tydzień rewanże. Czego można się spodziewać po polskich zespołach? Na pewno walki, walki i jeszcze raz walki.
Legia prezentuje się mizernie, trudno wierzyć w to, że w Rosji pokonają gospodarzy. Ciągle czekam na ten hiszpański futbol w ich wykonaniu, który pozwoliłby mi krzyknąć Viva Espana! Viva! Lecz niestety póki co na to się nie zanosi. Mogę natomiast krzyczeć w niebogłosy Viva Franz! Viva Lech! Ponieważ taki futbol jaki zaprezentowali Lechici chcemy oglądać.

Brak komentarzy: